sobota, 9 lutego 2013
Rozdział 5 - Nie uciekaj kochanie.
Jestem totalną kretynką, naiwną idiotką. No po prostu idiotką! Boże, co ja najlepszego narobiłam? Jak ja mogłam dać mu się pocałować? I to jeszcze odwzajemniać? No jak? Nie wierzę, nie wierzę. Nie mogę wpuścić go do mojego życia, nie chcę go tam. Nie chcę tam nikogo. Nie jestem typem dziewczyny, która leci na pierwszego lepszego. W ogóle na jakiegokolwiek. Nie chcę miłości, nie potrzebuję jej. Boże co ja wygaduję? Hayley weź się w garść i przestań! Wstałam z łóżka kierując się w stronę szafy. Wyciągnęłam z niej jakieś spodnie i bluzę, weszłam do łazienki. Po wzięciu prysznicu i rozczesaniu włosów ubrałam się w wspomniane wcześniej rzeczy. Zeszłam na dół, biorąc tylko z kuchni jabłko. Ubrałam buty i kurtkę rzucając krótkie "Pa" i wyszłam z domu. Przywitał mnie zimny podmuch wiatru, który potargał moje włosy na wszystkie strony. Zamykając bramkę ujrzałam nadjeżdżający samochód, który dobrze znałam. Nie, nie, nie proszę - pomyślałam zaciskając powieki. Odwróciłam się jakby nigdy nic w kompletnie inną stronę i ruszyłam powoli naciągając rękawy kurtki na zmarźnięte dłonie.
- Hayley! - Krzyknął, drgnęłam niepewnie się odwracając. - Jest Raff w domu? - Zapytał wskazując palcem na drzwi. Odetchnęłam cicho, kiwnęłam twierdząco głową w sumie nawet nie wiedząc czy tam jest, ale nie chciałam drążyć tematu. Odwróciłam się na pięcie i szłam przed siebie. Boże, najpierw się z nim całuję, a potem uciekam.
- Czekaj, czekaj. - Rozkazał. Ahh, a już miałam nadzieję. Podbiegł do mnie i niepewnie chwycił mnie za dłoń. Wzięłam głęboki oddech i znów odwróciłam głowę.
- Justin posłuchaj mnie... - Zaczęłam. - Ten wczorajszy pocałunek nie miał najmniejszego sensu, nic dla mnie nie znaczył. Nie wiem w sumie czemu to się stało, zapomnijmy o tym, proszę. I teraz wybacz, ale muszę pędzić. - Oznajmiłam szepcząc. Stał jak wryty nie odrywając ode mnie wzroku. Patrzył i patrzył. Chyba do niego nie dotarło. No cóż... 'Wyrwałam' delikatnie rękę z jego uścisku i ponownie szłam przed siebie. Włożyłam dłonie do kieszeni kurtki i skręciłam za blok. Kiedy zniknął z mojego pola widzenia odetchnęłam głośno. Nie chcę go, po prostu go nie chcę. Nie wiem co mnie opętało, nie chcę wiedzieć.
- Nocuję dziś u taty, dobrze? - Oznajmiłam mamie wchodząc po schodach do góry. Zerknęła na mnie kiwając głową. Ona w sumie nie miała nic do gadania. Chwyciłam torbę wrzucając do niej rzeczy i książki na jutro. Zawiesiłam torbę na ramię i wyszłam z pokoju zamykając drzwi.
- Słońce, coś się stało? - Usłyszałam przy wyjściowych drzwiach. Przegryzłam nerwowo wargę i odwróciłam głowę.
- Nie. Jasne, że nie. Czemu miałoby się stać? - Uśmiechnęłam się lekko i chwyciłam za kurtkę. Ubrałam buty i jeszcze raz spojrzałam w stronę rodzicielki, która patrzyła i dokładnie analizowała to jak się zachowuję.
- Wrócisz jutro po szkole? - Zapytała.
- Zobaczę jeszcze. Pa. - Rzuciłam i już mnie nie było. Złożyłam ręce na piersi i przeszłam przez podwórko. Z nieba leciały małe, pojedyncze płatki śniegu. Odetchnęłam głęboko napawając się rześkim powietrzem. Wszystko za szybko się dzieje. Czego on ode mnie chciał? Nie rozumiem tego, nie chcę rozumieć. Za dużo myślę...
Na dworze było już ciemno, blask księżyca mieszał się ze sztucznym pomarańczowym światłem latarni. Szłam wolnym krokiem po wąskiej uliczce, na której nie było ani jednej żywej duszy. Wzdrygnęłam się i delikatnie przycisnęłam dzwonek, znajdujący tuż obok dużych, drewnianych drzwi.
- O, cześć skarbie! - Przywitał mnie od razu szerokim uśmiechem. Strzepnęłam śnieg z butów i weszłam do domu.
- Co gotujesz? - Zapytałam, czując dochodzący zapach z kuchni.
- Bardzo głodna? - Spojrzał na mnie ciepło. Kochałam mojego tatę jak nikogo na świecie, rozumiał mnie. Zawsze, ale to zawsze potrafił mi pomóc.
- Powiedzmy - Poruszyłam zachęcająco brwiami, uśmiechając się. Obydwoje ruszyliśmy w stronę kuchni.
- A może po prostu się boisz, co? - Zapytał, po czym napił się herbaty. Odłożył starannie kubek i spojrzał na mnie.
- Ja? Nie boję się niczego. - Odpowiedziałam zaczepnie. Uśmiechnęłam się szeroko. Naciągnęłam rękawy bluzy i poprawiłam się na siedzeniu.
- Boisz się miłości. On Cię zrani, bo nie jest dla Ciebie odpowiedni. To pewne. Ty to wiesz, ja to wiem. - Pociągnął niezdarnie nosem. - Ale mimo wszystko chcesz w to brnąć. - Oznajmił. I trafił w punkt, jak zawsze. Już mówiłam, jak on mnie rozumie? Zna prawdę, nic przed nim nie ukryjesz. Jest szczery do bólu. Nie jest pospolitym ojcem, jak każdy inny. To towarzysz, który pomaga mi przebrnąć przez życie. I nie koniecznie ostrożnie, aby nic mi się nie stało. Milczałam, spuszczając wzrok. On odchrząknął cicho, bym na niego spojrzała. Zrobiłam to posłusznie, a on pogłaskał mnie po policzku.
- Wiesz, że życie nie zawsze składa się z samym dobrym momentów, prawda? - Chwycił mnie lekko za podbródek. - Nie uciekaj kochanie, to i tak Ci nie da spokoju. Daj się ponieść emocją. - Uśmiechnął się lekko puszczając do mnie oczko. On wie, że dam radę. Zawsze daję. Wstał z krzesła i zniknął za drzwiami. Dopiłam swoją herbatę, odstawiłam szklankę do zlewu. Daj się ponieść emocją - powtórzyłam cicho. Wbiłam wzrok w jeden martwy punkt na ścianie. Usłyszałam dźwięk dochodzący komórki. Sięgnęłam po nią do kieszeni, otwierając wiadomość. " Ja nie odpuszczę, wiesz o tym prawda? " - przeczytałam szepcząc.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zajebiste ^^
OdpowiedzUsuńw chuj zajebiste
OdpowiedzUsuńGenialne . Pisz dalej =)
OdpowiedzUsuńkiedy następne?
OdpowiedzUsuńSuper, bardzo dobrze piszesz. Czekam niecierpliwie na kolejne części ;)
OdpowiedzUsuńZakochałam sie w tym opowiadaniu, jest świetne. Dawaj następny rozdział :D <3
OdpowiedzUsuńzajebisty rozdział ! Czemu ona go odpycha? ;c Niech będą razem!!!
OdpowiedzUsuńWspaniale piszesz. wspaniała, zaskakująca akcja, bardzo mi się podoba. genialne ;) <3
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszą część. <3 KOCHAM TWOJE OPOWIADANIE. JEST ZARĄBISTE!
OdpowiedzUsuńTo było niesamowite. Nie najdłuższe, ale takie wspaniałe, lekkie, perfekcyjne. Jeszcze nigdy nie odczułam tak bardzo
OdpowiedzUsuńżadnego Twojego rozdziału. Wczułam się jak nigdy wcześniej. To było takie magiczne! A to zdanie: " Przywitał mnie zimny podmuch wiatru, który potargał moje włosy na wszystkie strony. " tak idealnie dopasowało się do sytuacji, że aż na moment przestałam czytać, by nacieszyć nim zmysły. Nie wiem jak to robisz, ale niezwykle realnie oddajesz sytuację, zachowania ludzi. To fascynujące, że w wyobraźni Twoje słowa malują tak cudowne sceny. Jestem pod ogromnym wrażeniem, ale to przecież żadna nowość. Mam nadzieję, że szybko dodasz następny, nie mogę się doczekać następnych paru akapitów Twojego autorstwa.
Pozdrawiam
~Lily Lou
Baaaardzo fajny blog. Kiedy następne wpisy ? czekamy z niecierpliwością. :)
OdpowiedzUsuńZarypisty rozdzial ,mam nadzije ze szybko ukarze sie kolejny ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ten rozdział, w ogóle bardzo mi się podoba twój blog . ♥
OdpowiedzUsuńJest naprawde świetnie . ! Tylko oni mają być razem .;))
Pozdrawiam i zapraszam do mnie -> www.ginny-and-draco-magic-love.blogspot.com
Super jak narazie ;). Czekam na dalsza częśc ♥
OdpowiedzUsuńgenialne, masz wyobraźnie dziewczyno.;D
OdpowiedzUsuńwstaw dzis jeszcze jedna część.;D
UsuńMegaaaaaaa. Z niecierpliwością czekam na kolejną część. ♥
OdpowiedzUsuńjest lepsze od książki, którą aktualnie czytam ^^
OdpowiedzUsuńmożesz odpowiedzieć na pytanie gdzie akcja się rozgrywa?