czwartek, 14 lutego 2013

Rozdział 7 - Niegrzeczna.


    - Wilson, powtórz co przed chwilą powiedziałem! - Podniosłam głowę z ławki słysząc głos zdenerwowanego nauczyciela. Podparłam się na łokciu.
- Wilson? - Powtórzyłam zamykając oczy. Odetchnęłam ciężko. 
- Coś ty w nocy robiła? - Wzdrygnęłam się przewracając oczami. Usiadłam prosto i swój wzrok skierowałam na Justin'a, który siedział z głową na ławce i wpatrywał się we mnie. Zmrużyłam oczy przyglądając się mu z pogardą. Na co uśmiechnął się delikatnie z miną " tak, wiem przepraszam ". Ughr, westchnęłam cicho wbijając wzrok w drewnianą ławkę. Nawet się nie zorientowałam, że w klasie narosła bardzo napięta atmosfera i kompletna cisza. Spojrzałam w górę i napotkałam wzrok nauczyciela. Prychnęłam cicho.
- Co? - zapytałam, na co on tylko kiwnął przecząco głową i odwrócił się bazgrząc coś na tablicy. Poprawiłam się na niewygodnym krześle. Patrząc na zegar wiszący nad tablicą skrzywiłam się, wnioskując, że do dzwonka jeszcze 'długa droga'. Rozejrzałam się po klasie, wiedząc, że nie wytrzymam tu dłużej i zaraz oszaleję. Wsadziłam zeszyt i długopis do torby, zamykając ją powiesiłam na ramieniu. Wstałam kierując się do wyjścia.
- Gdzie ty... - usłyszałam, kiedy zamykałam drzwi od sali. Na korytarzach było zupełnie pusto i cicho. Uśmiechnęłam się mimowolnie czując ulgę. Lepsze to niż siedzenie na matematyce. 
    - Niegrzeczna - Odwróciłam się na dźwięk jego głosu. Znowu on, znowu. Przekręciłam teatralnie oczami i złożyłam ręce na piersi. 
- Wracaj tam - Rozkazałam wskazując ręką drzwi od klasy, z której przed chwilą wyszedł. Przerzuciłam ciężar ciała na drugą nogę i przyglądałam mu się badawczo. Podszedł do mnie bliżej, poklepał mnie po ramieniu i ruszył prosto przed siebie. Uniosłam brwi zupełnie zdziwiona. 
- Idziesz czy nie? - Zapytał odwracając głowę w moją stronę. Zebrałam wszystkie swoje myśli, a właściwie próbowałam. Zrobiłam niepewnie krok do przodu, wiedząc, że będę żałowała. Już żałowałam. 
   Nałożyliśmy zimowe kurtki i ramie w ramie wyszliśmy ze szkoły. Nie odezwałam się ani słowem i cały czas dotrzymywała mu kroku. Zatrzymaliśmy się obok jego samochodu. Otworzył drzwi od strony pasażera zapraszając mnie ręką do środka. Zwątpiłam. Przegryzłam nerwowo wargę i patrzyłam raz na niego, raz na samochód.
- Nie gryzę - zapewnił z rozbawieniem na twarzy. Szczerze? Nie byłabym tego taka pewna. Wzruszyłam obojętnie ramionami, a raczej starałam się, żeby tak to wyglądało i wsiadłam do auta. Powietrze zgęstniało, dostałam gęsiej skórki i to nie tylko z zimna. Chłopak wsiadł z drugiej strony i wsadził kluczyki do stacyjki. Odpalił samochód i wyjechał z parkingu. Prawdą dłonią przytrzymał kierownice by nie stracić równowagi a drugą zanurzył w kieszeni kurtki. Wyciągnął papierosy, wsadził jednego do ust i odpalił. Zaciągnął się, wypuszczając perfekcyjne kółeczko. 
- Mogłabym wiedzieć...
- Gdzie jedziemy? - Dokończył ponownie się zaciągając. - Chcę Ci coś pokazać. - Uśmiechnął się delikatnie i spojrzał w moją stronę. Czułam na sobie jego wzrok, którym błądził po moim ciele. Milczałam i wbiłam wzrok w szybę. Po chwili zgasił papierosa i wrzucił do małej popielniczki. Samochód się zatrzymał, silnik przygasł. Chłopak wysiadł z samochodu a ja zrobiłam dokładnie to samo. Czułam pod sobą zgrzytanie śniegu. Nienawidziłam zimy.
- Co tu robimy? - Zapytałam. Justin stał oparty o samochód i patrzył w zupełnie szare niebo. Rozejrzałam się dookoła i dopiero teraz zorientowałam się, że jesteśmy w... lesie. Wzdrygnęłam się. Zamknął auto.
   - Chodź - szepnął mi we włosy. Wsadziłam dłonie do ręki kurtki czując, że zamarzają. Ruszyłam za nim, a on ani razu nie odwrócił się i nie sprawdził, czy go posłuchałam. Szliśmy przez chwilę po jakieś górze. Kiedy zobaczyłam, że drzew jest coraz mniej westchnęłam cicho i zrobiłam kolejny krok w przód. Justin zatrzymał się i rozejrzał dookoła. Zrobiłam dokładnie to samo. Przyglądałam mu się uważnie. Uniósł wzrok do góry wbijając go ponownie w niebo. Spojrzałam przed siebie. Znajdowaliśmy się na wzgórzu, pięknym wzgórzu. Widać było z niego prawie całe miasto. Odetchnęłam głośno napawając się tym widokiem. Uśmiechnęłam się do siebie. Zerknęłam ponownie na chłopaka unosząc jedną brew. Wyciągnęłam rękę wkładając do jego kieszeni i chwyciłam paczkę papierosów. Wsadziłam jednego do ust podpalając. Zaciągnęłam się dwa razy do płuc i wypuściłam resztki dymu w wolną przestrzeń.
- Nie, to nie zdrowe - Zwrócił się do mnie widząc co robię. Zabrał mi paczkę i schował z powrotem. Przekręciłam oczami i zrobiłam kilka kroków w przód. Usiadłam na ławce, która była jedyna tutaj. Dokończyłam fajkę i wyrzuciłam niedopałek. Odwróciłam głowę i poklepałam miejsce obok siebie. Posłusznie wypełnił polecenie i zaraz znalazł się obok.
- Od kiedy ty się martwisz o moje zdrowie, co? - zapytałam. Spojrzał na mnie i chwycił za podbródek bym na niego spojrzała. Pogłaskał mnie kciukiem po policzku i otworzył usta by coś powiedzieć, ale mu przerwałam.
- Nawet mnie nie przeprosiłeś. - Wzruszyłam ramionami odwracając wzrok. 
- Za? - spojrzał na mnie i rozbawiony uniósł brwi. Prychnęłam cicho i wyrwałam się z jego uścisku.
- Za dzisiejszą noc - oznajmiłam. 
- Ahh tak. No cóż, trochę wypiłem - Westchnął patrząc w przestrzeń. Spojrzałam na niego z oburzeniem a na mojej twarzy pojawił się grymas.
- Słucham? - zakpiłam bez odrobiny humoru w głosie. 
- No co? Wypiłem trochę - Wzruszył ramionami. 
- Trochę? Ledwo co Cię doniosłam do domu, idioto - Puknęłam się otwartą dłonią w czoło. 
- Było aż tak źle? Bo wiesz ja...
- Nie za bardzo pamiętasz? Zgadłam? - Dokończyłam za niego. Zacisnęłam szczękę ze złości nie odrywając od niego wzroku. Skupił się na czymś, długo myślał. Aż w końcu...
- Czekaj. Zanosiłaś mnie do domu? - Zapytał z wielkim zaskoczeniem. Wow, człowieku! Myślałam, że Cię po drodze zabiję, ale to nic. Jakoś sobie poradziłam. Ale pominęłam ten fakt. Milczałam i odwróciłam wzrok.
- Dzięki - Szepnął onieśmielony. No w końcu! Przegryzłam wargę i prychnęłam rozbawiona. Zaczesałam kosmyk włosów za ucho i wstałam z miejsca.
- Po co tu w ogóle jesteśmy? - Zapytałam wkładając ponownie dłonie do kieszeni. Uniósł wzrok zmieszany.
- Ja... Chciałem Cię przeprosić już wcześniej, wiesz, że ja no ten...
- Nie, nie wiem. 
- Cholera przepraszam no - Mruknął. Czy on myśli, że może mnie wiecznie przepraszać? Co ja z nim TUTAJ robię? Co ja z NIM w ogóle robię? Nieważne, nieważne. Stanęłam na ławce, zakręciłam się wokół własnej osi i zaśmiałam się. Patrzył na mnie zupełnie zbity z tropu. Westchnęłam cicho, już setny raz tego dnia.
- Jesteś wariatką. - Burknął uśmiechając się pod nosem. Schyliłam się.
- Tylko wariaci są coś warci. - Szepnęłam do jego ucha i zaczęłam śmiać się głośniej. Objął moją twarz wpatrując w oczy. Nie, o nie nie nie. Nie tym razem. Uśmiechnęłam się zadziornie przybliżając coraz bardziej i bardziej. 
- Odwieź mnie do domu - Szepnęłam mu w usta. Zmieszał się. Faceci. Przekręciłam oczami śmiejąc się pod nosem.

*Oczami Justin'a*


   Całkowicie wbiłem się w jej miękkie wargi. Przywarłem do niej całym ciałem, ścisnąłem mocno jej pośladki na co jęknęła. Zamruczałem jej do ucha uśmiechając się. Wplątałem rękę w jej włosy. Przestałem całować jej usta. Zacząłem składać na jej szyi delikatnie pocałunki. Odchyliła głowę spragniona pieszczot. 
- Justin... - mruknęła wodząc opuszkami palców po moim karku. Kierowałem ją powoli w stronę łóżka nie przestając jej całować. Upadła na pościel a ja na nią podpierając się bokach. Zdjąłem z niej bluzkę, po czym również odpiąłem stanik jednym szybki ruchem. Zsuwałem po woli ramiączka od stanika i rzuciłem go gdzieś w kąt. Zmierzyłem ją całą z pożądaniem w oczach. Była piękna, ale... Przed oczami pojawiła mi się twarz Hayley. Uśmiechała się. Kiwnęłam głową chcąc, by obraz zniknął sprzed moich oczu. Przegryzłem nerwowo wargę. Blondynka patrzyła na mnie ze zdziwieniem. Spojrzałem w jej oczy, przejechałem delikatnie nosem po policzku. Ponownie ją pocałowałem - chciałem zapomnieć. Coraz zachłanniej ruszałem wargami. Nasze języki toczyły wojnę. Przegryzłem delikatnie jej dolną wargę. Zamknąłem oczy. To.. nie były usta jakich chciałem. Położyłem się obok niej wzdychając ciężko. 
- Co jest do cholery? - Uniosła się na łokciach patrząc na mnie. 
- Emily, wyjdź - Rzuciłem.
- Słucham? - Uniosła pytająco brwi.  
- Wyjdź - Krzyknąłem z jadem w głosie. Wstała z łóżka, chwyciła stanik i szybko go założyła. Wzięła do ręki bluzkę. - Dupek. - Skomentowała i zniknęła za drzwiami mojego pokoju.
  Co to było? Co się ze mną stało? Czułem, że moje serce zaraz wyrwie się z klatki piersiowej. Zacisnąłem powieki, pragnąc wyrzucił Hayley z mojej głowy. Bez skutku...




__________________________♥________________________________
CZYTASZ? = SKOMENTUJ

Nonono, co to się porobiło... 

SERDECZNE DZIĘKI ZA TYLE KOMENTARZY I WIADOMOŚCI! JESTEŚCIE REWELACYJNI! :) No i wszystkiego najlepszego z okazji walentynek!

21 komentarzy:

  1. Dobre, aczkolwiek myślałam, że Justin coś zrobi dalej :d

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekamy na kolejne, świetne opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne to jest !
    Dodaj szybko kolejny rozdział *_____*

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam tooo

    OdpowiedzUsuń
  5. Boskie, czekam na więcej. Zapraszam do mnie http://makkisblogger.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. JEJKU CUDOWNE <3 WCHODZĘ KAŻDEGO DNIA I SPRAWDZAM CZY JEST COŚ NOWEGO . NIE CIERPLIWIE CZEKAM NA KOLEJNE CZĘŚCI *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudo ! Trochę krótkie ale piękne...

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudo ! Trochę krótkie ale piękne...

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeszcze! Ja chcę jeszcze jeszcze dziś, teraz! Proszę! Kocham to!.

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudo cudo cudo <3 KOCHAM <333333 Masz ogromny talent <3 Uwielbiam Cię <3
    Czekam na następny rozdział !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. B.fajny czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  12. nie no niesamowite ciekawe co będzie dalej :) mam nadzieje że następny rozdział będzie już niedługo :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Piszesz jak zawodowiec *____* Chyba bd tu często zaglądać

    OdpowiedzUsuń
  14. z jakich fimów są te gify?

    OdpowiedzUsuń
  15. W końcu udało mi się napisać komentarz! A już traciłam nadzieję! Rozdział jak zwykle powala perfekcją. Jednak moje czujne oko dopatrzyło się literówki w drugiej części. Jestem niezmiernie ciekawa kim jest ta druga dziewczyna. Bardzo podobała mi się scena, kiedy Hayley kręciła się na ławce. To było takie... jedyne w swoim rodzaju doświadczenie. Robiła coś kompletnie nienormalnego, a mimo to, ubrane w Twoje słowa, brzmiało wręcz magicznie. Martwi mnie, że piszę coraz krótsze komentarze, ale to z pewnością dlatego, od już tyle razy wychwalałam Twój ogromny talent pisarski, że teraz mogłabym jedynie cytować swoje słowa. Mimo to, znów wspomnę, że podczas czytania, totalnie zanurzam się w świecie, który kreujesz swoimi słowami. Czuję się wręcz jak podczas czytania światowej sławy powieści. Z pewnością następny rozdział będzie jeszcze lepszy i tego Ci życzę.
    ~ Twoja Lily
    Ps: Mam nadzieję, że teraz dodasz następny rozdział! :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Super opowiadania dawaj dalej ;33 <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedy następny rozdziałł ???? <33

    OdpowiedzUsuń
  18. Aaaa super ! coraz bardziej się zagłębiam w tą historię :D na prawdę świetnie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Z rozdziału na rozdział coraz ciekawiej się robi :P

    OdpowiedzUsuń