środa, 3 kwietnia 2013

Rozdział 14 - Serca rozpada się na milion, drobnych kawałeczków.

"Jestem sam. Sam tutaj i sam na świecie. Sam w sercu i sam w głowie. Sam wszędzie przez cały czas, od kiedy pamiętam. Sam w rodzinie, sam z przyjaciółmi, sam w Pokoju pełnym Ludzi. Sam kiedy się budzę, sam każdego koszmarnego dnia, sam, kiedy w końcu nadchodzi ciemność. Jestem sam na sam z przerażeniem. Sam na sam z przerażeniem."


*Oczami Justin'a*


    Spojrzałem na nią ciepło i dotknąłem delikatnie dłoni. Chciałem w ten sposób dodać jej otuchy. Po co? Sam nie wiem, przecież ona jej nie potrzebowała. Z uśmiechem rozpięła pas bezpieczeństwa i wysiadła z samochodu zamykając za sobą drzwi. Pospiesznie zrobiłem to samo i jednym kliknięciem zamknąłem auto. Chwyciłem ją za dłoń, plącząc przy tym nasze palce i ramie w ramie ruszyliśmy w stronę wejścia do szkoły. 
    Gdybym teraz trzymał za rękę inną, nic nie znaczącą dla mnie dziewczynę, czułbym tą satysfakcję. Po raz kolejny pokazałbym swoją wyższość. Patrzyłbym na nich z góry śmiejąc w twarz. Kolejna zdobyć w przeciągu kilku, może kilkunastu dni. Wow, Mahone - szacunek. Czujecie ten sarkazm? Byłem idiotą. Ona pomogła mi to zrozumieć. Wiedziałem, że kocham Hayley. Ale... Tylko ja. Tylko ja i nikt więcej. 
    Przekraczając próg budynku poczułem na sobie ich wzrok. Ich. Tych wszystkich ludzi, których szczerze nie cierpiałem.
    Patrzyli na nas, patrzyli na nią i w głowach wyobrażali sobie jak będzie cierpiała kiedy ją zostawię. Zawsze to robili. Z każdą nową, naiwną dziewczyną działo się to samo. Oni czerpali szczęście z cierpienia innych. I wyobraźcie sobie, że kiedyś byłem taki sam. Ale oni myślą, że jestem taki nadal. Oni już nie mogą się doczekać jak jej smukła sylwetka będzie przemierzała korytarze szkolne, niczym cień tylko po to by ukryć się w cichym zakamarku, unikając ich parszywych uśmiechów i spojrzeń. A ona załamana będzie szukała jakiegokolwiek pocieszenia - bez skutku. Chcą patrzeć jak cierpi. Cierpi przeze mnie. Ale ten czas nigdy nie nastąpi.

                                      *Oczami Hayley*


   Wpisując kod otworzyłam granatową szafkę, wyjmując z niej książki i zeszyt od języka angielskiego. Wsadziłam je pod pachę i zatrzasnęłam drzwiczki. Powtórnie złapałam chłopaka za rękę i niechętnie ruszyliśmy w stronę klasy językowej. 
   Znane na pamięć już twarze, wpatrywały się w nas nieustannie. 
- Olej ich, są po prostu zazdrośni. - usłyszałam jego szept. Uśmiechnęłam się do siebie i pokiwałam lekko głową. 
   Kiedy mieliśmy wejść już do klasy o numerze 305, dobiegły do nas głośne śmiechy. Chcąc sprawdzić skąd pochodzą cofnęłam się kilka kroków w tył ciągnąc za rękę Justina. 
   Grupka ludzi stała w półkole na środku korytarza. Śmiali się, szeptali coś. 
- Chodź. - Przepychałam się przez nich wszystkich, trącąc łokciami.  
   Dziewczyna - siedziała na podłodze, zbierała książki i porozrzucane wszędzie papiery z głową spuszczoną w dół. Kosmki ciemnych, gęstych włosów opadały jej na bladą twarz. 
- Szybciej. - Warknął Ryan i powtórnie wybuchnął śmiechem.  
   Ze skupieniem analizowałam całą sytuację. Przecież ona... O mój Boże. Puściłam rękę chłopaka i ukucnęłam przy dziewczynie.
   Kiedy mnie zauważyła natychmiast odsunęła się z obawą, że zrobię jej krzywdę. Jej wzrok. Zaszklonymi oczami wierciła mi dziurę w twarzy. Mówię poważnie, jakkolwiek to brzmi. Jej spojrzenie błagało o spokój.
   Wyrwałam z jej rąk stertę białych kartek, które jak się można domyślić należy do Ryana.
- Zostaw to. - Szepnęłam do jej ucha i rozrzuciłam ponownie papiery na ziemi. Nikt nie będzie naśmiewał się z niewinnej dziewczyny. Nie kiedy ja tu jestem.
- Wstań. - poprosiłam. Kompletnie zdezorientowana brunetka podniosła się z ziemi, nadal unikając wzroku wszystkich dookoła.
- No i na co się gapicie? Skończyła się pokazówka, wypierdalać. - Krzyknęłam przybliżając się do dziewczyny. 
- Brawo! - Ryan klasnął w dłonie - Cóż za szlachetność, Wilson. - zmierzył mnie wzrokiem. -  Tylko na tyle Cię stać? 
    Przewróciłam teatralnie oczami. 
- A Ciebie? - prychnęłam. - Za kogo ty się w ogóle uważasz? 
- Zabrałaś mi zabawę. Zapłacisz za to. - Warknął i przybliżył się do mnie na bardzo, bardzo, bardzo niebezpieczną odległość. Drgnęłam, czując jego oddech na swojej skórze. 
- Odwaliło Ci? - wysyczał Justin, stając pomiędzy nami. 
- Mi? Nie żartuj, Mahone. - zakpił, robiąc irytującą minę. Chwyciłam Justina za ramie i próbowałam odciągnąć od Lautnera lecz wyrwał się szybko z mojego uścisku. 
    Zrobiło się jakoś dziwnie cicho. Rozglądając się dookoła nigdzie nie mogłam dostrzec brunetki, która zaledwie kilka chwil temu stała obok mnie. 
- Nie masz pojęcia do kogo mówisz. - Wysyczał Justin.
- Okej, stop. - Usłyszałam głos Chada, który złapał Ryana za ramiona, odciągając na bezpieczną odległość. Chwyciłam Justina za rękę. - Chodź, proszę. - Szepnęłam w jego stronę, na co spojrzał w moje oczy. Poczułam jak jego spięte mięśnie się poluzowały, a klatka piersiowa opadła spokojnie. 
    Rzucił ostatnie spojrzenie Ryan'owi i wycofał się kilka kroków w tył. 
- Skąd w tobie tyle odwagi, skarbie? - odezwał się, kiedy zniknęliśmy za rogiem jednego ze szkolnych korytarzy. Zatrzymał się na chwile i zaśmiał się cicho.
- Justin. - jęknęłam. - to wcale nie jest śmieszne. Dlaczego ty nic nie zrobiłeś? 
    Westchnął cicho i jakby od nie chcenia powtórnie popatrzył w moje oczy. 
- Jeszcze byś była zazdrosna i co? - przewrócił oczami.
- Mówię poważnie. Widziałeś jak on ją... - po całej szkole rozbrzmiało nieznośne echo dźwięku dzwonka, który oznaczał, że czas rozejść się do klas. - potraktował. - dokończyłam. 
    Chłopak z lekkim uśmiechem objął moją twarz dłońmi i musnął moje wargi. Znów chwycił mnie za dłoń i pociągnął w swoją stronę.
- Czekaj - poprosiłam, na co zatrzymał się na chwilę. Przypominałam sobie o tej dziewczynie, która nie wiadomo gdzie uciekła. - Ja zaraz wrócę. - poinformowałam. Wzruszył ramionami i puścił moją dłoń.
    Pierwszą moją myślą była oczywiście damska łazienka, do której szybko się skierowałam. 

                                       *Oczami KELSEY*


    Przejechałam metalowym ostrzem wzdłuż nadgarstka. Kilka kropli krwi pociekło na zimne, łazienkowe kafelki. Aż czasami martwię się, że mogę się cała wykrwawić. Robię to zdecydowanie za często i w coraz bardziej nieodpowiednich miejscach. Ale kiedy ja już nie mam innego wyjścia? To uspokaja. Jest już moim przyzwyczajeniem. 
    Coraz więcej blizn. Jest ich pełno. Nie przeraża mnie to, już nie. Miałam nadzieję, że TU będzie inaczej. Że powrócę do normalności, choć w najmniejszym stopniu. Miałam nadzieję na lepsze. Jestem tchórzem, bo nie potrafię tego zakończyć. Nie potrafię zakończyć swojego życia. Boję się śmierci.Jestem wrakiem, jestem nikim a oni z każdym nowym dniem będą mi o tym przypominać. Po co tu przychodziłam? Po co zgadzałam się na ten durny wyjazd? Chcę tylko zamknąć oczy i...
- Wiem, że tu jesteś. - Usłyszałam głos tej dziewczyny z korytarza. Obroniła mnie. 


*Oczami Hayley*


   - Wyjdź, proszę. - Otwierałam cicho po kolei drzwi od każdej kabiny, z nadzieją, że natknę się na jedną zamkniętą. 
   Usłyszawszy ciche szlochanie, podeszłam bliżej ostatnich drzwi. Położyłam rękę na klamce i wzięłam głęboki oddech. 
- Proszę. - powtórzyłam. Nie dostawszy żadnej odpowiedzi, zsunęłam się po zimnej ścianie siadając na podłodze, tuż przy drzwiach z nadzieją, że w końcu wyjdzie. 
- Jeżeli chcesz mi dokopać, proszę bardzo! Wyżyj się! - Jej głos łamał się, a w kącikach moich oczu zebrały się łzy. Wiedziałam co ona czuję, kiedyś czułam to samo. Serca rozpada się na milion, drobnych kawałeczków.
- Nic Ci nie zrobię, chcę porozmawiać. - Zapewniłam, pociągając nosem. 
   Usłyszałam dźwięk przekręcającego się zamka. Wstałam i uchyliłam delikatnie drzwi. 
- Jestem Kelsey. - Przedstawiła się, ale nie spojrzała na mnie. Głucho wpatrywała się w ścianę i co chwilę ocierała wierzchem dłoni słoną ciecz, spływającą po jej policzkach.
   Gdybym wtedy wiedziała do czego to doprowadzi. Gdybym wiedziała, że ta chwila jest najprawdopodobniej najszczęśliwszą w jej życiu i gdybym wiedziała do czego od tej chwili jestem zobowiązana...

________________________♥__________________________________
CZYTASZ? = SKOMENTUJ
Przepraszam, zawiodłam was. Rozdział do dupy i jeszcze tak długo go pisałam -.- Nadal nie mogę pozbierać się po tym koncercie. Nie wierzę, że mnie tam nie było. Czekałam tak długo... 
Nieważne.WEJDŹCIE W ZAKŁADKĘ "BOHATEROWIE"-JEST NOWA POSTAĆ :) 

15 komentarzy:

  1. to jest super !!! prawię się rozpłakałam czytając to, pieknie po prostu. widać nie na marne czekałam <3 mam nadzię że następny bedzie równie piękny ale troszkę szybciej

    OdpowiedzUsuń
  2. łał. Puściłam sobie piosenkę " Skinny Love " i się poryczałam przy tym rozdziale. Jest śliczny. Wiesz musisz dać mi korepetycje jak pisać, tak jak Ty piszesz : *
    Super < 3 .//heartwillgoon

    OdpowiedzUsuń
  3. warto było czekać :D świetny <3 ale proszę dodawaj częściej, bo nie wytrzymuje! codziennie zaglądam tu i sprawdzam czy jest coś nowego. już myślałam że przestałaś pisać ;(

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest na prawdę dobry. Fajnie się czyta, akcja się rozgrywa, zaskakuje. Każdy kto pisze ma swój styl pisania i to właśnie sprawia,że każda książka, powieść czy opowiadanie są takie piękne. Pamiętaj, żeby zawsze być sobą, dodawać siebie i swoje uczucia w pisaniu. Pozdrawiam i życzę weny :) ~Twoja Sylwia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne <3 Już nie moge doczekać się 15 rozdziału.. Masz talent =)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest suuper *.* . Już nie mogę się doczekać kolejnegoo !!! :)) .

    OdpowiedzUsuń
  7. Ach, nie bądź śmieszna! Jest świetny! Podobają mi się zwłaszcza te przemyślenia i zakończenie. Nowa postać jest super. Warto było tyle czekać. Akurat miałam ciężki dzień, całą drogę się modliłam, żeby już był. No i jest :P Poprawił mi humor na resztę dnia! Dziękuję <3

    OdpowiedzUsuń
  8. cudownie piszesz *o* podziwiam cię! serio! + zapraszam do mnie, dopiero zaczynam, więc przepraszam za błędy :) http://youarepeerfecttome.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Boję się o Ciebie! Ten fragment oczami Kelsey jest napisany niczym osoby, która przez to przeszła i zna ten ból. Ale tak nie jest, prawda? Jesteś po prostu na tyle genialna by tak napisać, mam rację? Oby. Rozdział fantastyczny nic dodać nic ująć. Nie będę się rozpisywać - nie tym razem. Błagam by następny był szybciej i klikam w zakładkę "bohaterowie".
    Pozdrawiam!
    ~Twoja (już) zdrowa Lily, nadaje z domu. ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. jdbhdhhdjjxjddjdffhdhdhhfhdhdjxjjd właśnie przeczytałam całego bloga i normalnie wow ... już go kocham i nie moge się doczekać następnego rozdziału ! jeśli informujesz o nowych roZDziałach napisz na tt @Justin_My_Booo i wgl zajebisty blog i nie przestawaj pisać ... kocham

    OdpowiedzUsuń
  11. To jest niesamowite :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zakochałam się w tym opowiadaniu. Jest genialne. Jest pisane zupełnie inaczej niż inne. Bardzo mi się to podoba. Historia i bohaterowie bardzo mnie wciągnęli. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. @MietowaGosia

    OdpowiedzUsuń