piątek, 11 października 2013

Rozdział 18 - Odczytuję codziennie Twoją miłość i nadzieję z oczu, widzę twoje drżące wargi, kiedy milczysz

          Całe pomieszczenie wypełnił spokój i błoga cisza, która co kilka chwil zostawała przerywana przez miauczenie czarnego, wychudzonego kota, siedzącego na parapecie. Patrzył w szarą przestrzeń znajdującą się za oknem. Słońce, które dosłownie kilka minut temu oślepiało całą, moją twarz zniknęło gdzieś za chmurami. Koniec lata zbliżał się wielkimi krokami.
       Wstałam z łóżka, czując narkotykowy głód. Starałam się o tym nie myśleć, ale w końcu uległam i wzruszyłam ramionami sama do siebie, siadając przy dużym, drewnianym stole. Wysypałam biały proszek na gazetę i ułożyłam go w idealną kreskę. Jednym, szybkim ruchem wciągnęłam wszystko i przetarłam kilkakrotnie swędzący nos. Chwyciłam do ręki miętowego papierosa i usadowiłam go pomiędzy swoimi wargami, podpalając. Zaciągnęłam się nikotynowym dymem i wstałam, kierując się w stronę niedużej kuchni.
- Kici kici - szepnęłam po drodze, dając znać mojemu zwierzakowi, że czas na śniadanie. Nałożyłam wcześniej wyciągnięte z lodówki jedzenie dla kota do szarej, niedużej miski i ukucnęłam przy zwierzaku, drapiąc go delikatnie za uchem. 
- Powinnaś w końcu go jakoś nazwać - Odwróciłam głowę w stronę drzwi słysząc męski głos.
       Stał oparty o framugę i zmierzył mnie wzrokiem. Uśmiechnęłam się blado i wstałam, wyciągając z ust papierosa. Podałam mu go, a on zaciągnął się mocno, wypuszczając dym w przestrzeń. 

- Jesteś głodny? - Zapytałam, otwierając lodówkę. Kątem oka zauważyłam, że kiwa przecząco głową i podchodzi do mnie. Objął mnie w pasie, przysuwając do siebie. 
- Czemu tak wcześnie wstałaś? - Zapytał. Odwróciłam się w jego stronę, a on patrzył na mnie z góry, unosząc brwi.
- Po prostu - westchnęłam cicho - nie mogłam spać. 
- Znów miałaś ten sam sen, prawda? - Szepnął, odgarniając kilka kosmyków włosów z mojej twarzy. - Powiesz mi do cholery kim ON jest?! 
- Jay! - Spojrzałam na niego błagalnie - nie dziś. - Odszepnęłam, wyrywając się z jego uścisku. Wyszłam z kuchni, wracając do salonu.


       - Obiecuję, że znajdę sobie niedługo jakąś pracę - szepnęłam, odkładając stos kartek na stół i spojrzałam w stronę drzwi, w których stał JJ. 
- Nie martw się o to - odpowiedział i zdjął kurtkę, wieszając ją na wieszaku. 
Zawsze taki był. 
       Odkąd tu przyjechałam, pomagał mi i wspierał. Jay jest dj w najlepszym klubie tutaj - w Phoenix. Poznaliśmy się tego samego dnia, kiedy opuściłam rodzinne miasto. Nigdy nie miałam lepszego przyjaciela, mimo wszystko, kocham go jak brata. 
- Ciągle piszesz? I tak mu tego nie wysyłasz - usłyszałam, lekko podirytowany głos. JJ usiadł na skraju sofy, patrząc na stos kartek, który wcześniej odłożyłam. Oblizałam nerwowo usta, zdezorientowana.
- Czekaj... - Chwyciłam kartki do ręki - co ja mam przez to rozumieć? - uniosłam brwi.
        Każdego dnia piszę listy. Piszę listy do niego. Tak, do Justina Mahone. Od dwóch lat zmagam się z tą moją pustką w sercu. Jay przyglądał mi się, kiedy pisałam. Ale nigdy nie wiedział co pisałam i do kogo pisałam.
- Ja.. znaczy nie to chciałem powiedzieć - zająknął się i wstał.
- Stój - szepnęłam. - Czy Ty..
- Tak - przerwał mi. - Przeczytałem Twoje listy. Przeczytałem każdy list, Hayley. Odczytuję codziennie Twoją miłość i nadzieję z oczu, widzę twoje drżące wargi, kiedy milczysz i słyszę Twój płacz.. Każdej nocy - szepnął. - Nie wiem kim on jest i dalej nie chcesz mi powiedzieć jak się tu znalazłaś. - Usiadł z powrotem a ja wbiłam wzrok w drewnianą podłogę. Wszystkie uczucia przelewałam na papier, tyle słów, które chciałam mu powiedzieć w twarz, tylko gestów, tyle spojrzeń w oczy. Tyle pieprzonych dni bez niego, bez mamy, bez Raffaela, bez mojego taty. Tyle emocji buzowało we mnie każdego dnia, musiałam sobie radzić. 
         Nagle ocknęłam się jakby z transu i zmarszczyłam brwi, patrząc na chłopaka.
- Jak mogłeś.. - szepnęłam. - Do cholery.. Jak mogłeś, JJ?! - podniosłam ton.
- Wiem, ja.. - wyszeptał, ale uniosłam dłoń, sygnalizując, że nie chcę go słuchać.
- Jesteś straszną suką! - Warknął po chwili, wymijając mnie i uderzył moje ramie.
- Nienawidzę Cię.. - Krzyknęłam. Jay usiadł na sofie i ponownie jego wzrok skierował się na moją twarz. 
         Prychnął pod nosem i zaśmiał się jakby bez humoru.
- Powinnaś być mi kurwa za wszystko wdzięczna, jesteś dla mnie nikim i nie masz żadnego prawa podnosić na mnie głosu, zrozumiałaś?! - Ryknął na mnie, na co przymknęłam powieki i otworzyłam je po chwili. Wyszłam z salonu, biegnąc po schodach na górę.
        Dwa lata, minęły dwa lata. A ja wiedziałam, że nie mogłam wrócić. Nie umiałabym żyć tamtym życiem, nie umiałabym teraz nawet spojrzeć na moją matkę, na brata. Czuję się nijaka, przez moje błędy. Czuję tą cholerną pustkę każdego dnia i wiem, że będę musiała zmagać się z nią do końca życia. Ja nie wrócę, nie wrócę nigdy.
       Usłyszałam ciche pukanie a potem zgrzyt otwierających się drzwi. Siedząc na łóżku, nawet nie spojrzałam w jego stronę.
- Mogę? - szepnął. Nadal milcząc wpatrywałam się w martwy punkt na ścianie.
- Przepraszam, Hayley nie chciałem. 
- Nie.. - przerwałam mu - zawsze przepraszasz a później robisz to samo. Nie dość już? - Spojrzałam na jego rozdrażnioną twarz i westchnęłam pod nosem. - Cokolwiek - mruknęłam. Wszedł wgłąb pokoju i usiadł na łóżku, obok mnie. 
       Pocałował mnie delikatnie w ramie i oparł na nim głowę. 
- Chcę wiedzieć, teraz - powiedział stanowczo. Wzięłam głęboki oddech, odchylając głowę do tyłu.
- Dwa lata temu.. - odchrząknęłam cicho. - Dwa lata temu poznałam chłopaka. Nie był na niego dobrym materiałem, ale zakochałam się na zabój. Potem okazało się, że on nigdy nie kochał mnie, choć później - wzięłam oddech - zrozumiałam,że i tak nie jestem mu obojętna. Tego samego wieczoru - spuściłam wzrok i przegryzłam wargę, przymykając powieki. 
- Tego samego wieczoru, co? - Uniósł swoje gęste brwi.
- Tego samego wieczoru umarł mój ojciec - dokończyłam szeptem. - Był dla mnie wszystkim, był wspaniały, ale odszedł, zostawił mnie - przełknęłam głośno ślinę, kontynuując - ja nie miałam siły i poddałam się, zostawiłam wszystko i wyjechałam. Zostawiłam Justina, zostawiłam Raffaela - mojego brata, zostawiłam moją mamę. Zostawiłam swój cały świat i tak po prostu wyjechałam - wyszeptałam. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach, a ja skierowałam zmęczony wzrok na swoje dłonie. - Z jednej strony chciałam być kompletnie sama, bez nich, a z drugiej...
- Chciałaś aby Cię znaleźli? - dokończył za mnie. - Hayley, zrobiłaś to świadomie - uniósł mój podbródek. 
- Tak wiem,ale..- zamilkłam. - Miałam nadzieję.. 


WRÓCIŁAM i nie wiem co napisać, bo i tak mi nie ufacie. Nie obiecuję nic, rozdziały będą dodawane, ale nie systematycznie. Skończę tego bloga.
Możecie znaleźć mnie na twitterze, tam jestem najczęściej: http://twitter.com/littlelxvato lub gadu: 23587581
          

16 komentarzy:

  1. no ciesze się że napisałas:* ja ci tam ufam :)rozumiem cie. nadal chętnie będę czytała tego bloga ;)z wielką przyjemności .życze ci weny :-* i by wszystko ci się ułożyło :-* Martyna

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest dość krótki jak na tak długą przerwę, ale ciekawy.
    Na początku trochę zawiało nudą, ale potem od razu było świetnie :>
    Jedno co mi się nie podoba to wygląd. Nie podoba mi się kolorystyka, nagłówek, ani css. Szczerze, to tamten wygląd był o wiele ładniejszy (kocham klasyki!) :) :*

    Podrawiam i czekam na kolejny rozdział. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Misiaku nie kończ bloga bedzie smutno bez niego :( ale to Twoja decyzja ciesze sie ze dodałaś kolejny rozdział, który jak zawsze zostawia nutkę ciekawosci i zachęca zeby odwiedzić strone i śledzić Twoje poczynania pisarskie ;) pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietny rozdzial.Dodawaj kolejne predzej! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest CUDOWNE!<3 Pięknie to napisałaś. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. kc cię <3 . czekam na NN : *

    OdpowiedzUsuń
  7. Droga Ewelino. Pewnie nazwałabyś mnie hejterką, więc tak się właśnie przedstawię. To ja, hejterka, z którą Martynka pisała pod poprzednim wpisem. Rozdział jest dobry, jak każdy inny, ale wygląd bloga mi się nie podoba. Przykro mi, że nie odpisałaś na żaden z moich komentarzy. Cieszę się, że dodałaś nexta, ze względu na to kim jesteś dla Twoich fanek, do których niestety już nie należę. Kończysz tylko tego bloga, czy do reszty też wracasz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi Anonimku. Odpisałam na Twój komentarz, zerknij jeszcze raz. Najpierw skończę tego, a potem następne.

      Usuń
  8. CUDNE *.* KOCHAM CIĘ I CIESZE SIĘ ŻE WROCILAŚ PONIEWAŻ BYŁ TO MÓJ ULUBIONY BLOG I NADAL JEST ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. cudowne pisz nastepny <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo mi się spodobało całe opowiadanie! Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach? @dzjula

    Ps. Zapraszam na mojego bloga, może Ci się spodoba :)x
    http://itwasrainyday.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam zamiar to przeczytać tylko przez Kelsey, też uwielbiam Demi. Opowiadanie na moim blogu jest co prawda o mnie, ale wiele moich cech, to również cechy Lovato, stąd u mnie taki wystrój.
    Anyway, byłabym wdzięczna, jakbyś mi streściła jak tylko możesz całą fabułę aż do tego rozdziału. Nie dam rady niestety nadrobić wszystkich osiemnastu, ale chętnie będę śledzić od tego dalej. :)
    I w międzyczasie zapraszam do siebie.

    // variable-feelings //

    OdpowiedzUsuń
  12. WRÓCIŁAŚ <333 MATKO DKJACFB ciesze się bardzo <33 nie moge się doczekać dalszej części. CZEKAMY I KOCHAMY CIĘ <333

    OdpowiedzUsuń