Cały rozdział pisany w trzeciej osobie.
Zimowe słońce zetknęło się z horyzontem, zabarwiając go na najróżniejsze odcienie czerwieni i pomarańczy. Dzisiejszy dzień był wyjątkowo ciepły, a śniegu na ulicach coraz mniej. Odgarnęła jeden niesforny kosmyk za ucho i wytarła kolejną łzę spoczywającą na jej chłodnym policzku. Zacisnęła prędko powieki, czując, że pod nimi zbiera się coraz to więcej słonej cieczy. Wypuściła charakterystycznie powietrze z nadzieją, że razem z dwutlenkiem węgla pozbędzie się zbędnych emocji i uczuć. Jej serce biło strasznie szybko, jak nigdy. Dlaczego płakała? To wszystko przez jej pustkę.
Zawsze wmawiała sobie, że nie potrzebuje ludzi. Że nie chce ich w swoim życiu. Bała się odrzucenia, bała się, że ktoś kiedyś może złamać jej serce - dlatego odpychała każdego, kto chciał wejść do jej świata. Ale z czasem zapragnęła bratniej duszy - kogoś przed kim mogłaby się otworzyć, powiedzieć wszystko i mieć tę gwarancję, że ta osoba nie będzie jej po tym oceniać. Potrzebowała wyrzucić wszystko co siedzi w niej od tak dawna. Potrzebowała rozmowy. Miała dobrych rodziców, tatę - który od czasu do czasu uzupełniał tę pustkę. Ale to nie wystarczy, to nie jest to samo. Chciała czasami komuś wypłakać się na ramieniu, chciała się wyżalić. Potrzebowała kogoś kto akceptowałby ją taką jaką jest i bezinteresownie jej pomagał. Ale wiedziała, że pragnęła zbyt wiele. Nigdy nie znajdzie człowieka przed którym pokaże prawdziwą siebie.
I dlatego czasami przychodzą takie chwile jak ta. Wszystko o czym myśli wypływa razem z jej słonymi łzami. Czasami po prostu pragnie odizolować się od wszystkie. Ten cały natłok, ten harmider znajdujący się w jej głowie jest nie do wytrzymania. Ona potrzebowała spokoju, odetchnięcia. A później gdy już pora wracać do rzeczywistości i już jest w stanie pogodzić się z tym szarym światem, znów coś dobija ją w taki sposób, że już przestaje mieć nadzieję na to, że wstanie.
Od kilku godzin chodziło jej po głowie tylko jedno pytanie : Dlaczego? Dlaczego ktoś nienawidzi jej tak bardzo, że ściąga na nią tak okropne problemy? Czym sobie na to zasłużyła? Tym, że jest inna? Tym, że się zupełnie wyróżnia, bo nie należy do elity szkolnych kretynów, którzy uważają się za gwiazdy wielkiego formatu? Ona po prostu chciała być sobą. I mimo wszystko wolała czasami posiedzieć w samotności i pozwolić łzą bezwładnie płynąć, niż zaufać drugiemu człowiekowi.
Wiedziała, że z tego wszystkiego może uratować ją tylko jego głos, który tak bardzo chciała teraz usłyszeć. Była mu wdzięczna i codziennie dziękowała Bogu za to, że jest przy niej. Wyciągnęła z tylnej kieszeni spodni komórkę i wpisała jego numer, który od zawsze znała na pamięć. Po trzech sygnałach na jej usta wkradł się delikatny uśmiech. Wiedziała, że jej nie zawiedzie.
- Tato, mógłbyś po mnie przyjechać?
Mocno chwytając za prawy łokieć Katie, rzucił ją na łóżko. Syknęła coś niezrozumiałego pod nosem i przewróciła oczami. Zacisnął nerwowo szczękę ze złości gdy kolejny raz usłyszał krzyk Emily.
- Puszczaj mnie! - Wycedziła i resztkami sił waliła pięściami Chada po mocno napiętej klatce piersiowej. Ten złapał ją za nadgarstek i zaprowadził ją do salonu posadziwszy obok siostry.
Justin przysunął głowę do twarzy dziewczyny patrząc w jej świecące jak diamenty oczy. Zawsze go przerażały, były zbyt tajemnicze. Nigdy ich nie lubił.
- Czemu? - syknął - czemu?
Obie prychnęły lekko zirytowane.
- To nie są żarty, kochanie - oznajmił szepcząc.
- Już raz okłamałyśmy policję - odezwała się Emily i spojrzała na nich jakby z pod byka - nie zawahamy się zrobić tego znów - na jej usta wkradł się uśmiech.
- Na pewno chętnie usłyszeliby historię, jak to nas uprowadziliście i brutalnie zgwałciliście. - Katie zaśmiała się pod nosem. Momentalnie coś w nim pękło, tam w środku. Ta najcieńsza linia, która oddzielała go od tej złej strony. Wziął głęboki oddech, chcąc aby wściekłość odpłynęła. Zamknął delikatnie powieki.
- Same tu weszłyście, zapomniałaś? - skierował do Katie, Chad.
- Popieram historyjkę ze zgwałceniem - rzuciła Em do swojej siostry z pełnym entuzjazmem.
- Właśnie w tej chwili stąd wychodzimy, kierujemy się prosto na policję i wszyściutko im wyśpiewacie. O podpaleniu pralni i składaniu fałszywych zeznań. - Krzyknął. Wzdrygnął się na samą myśl o swoim ostatnim zdaniu. Jak podłym trzeba być?
- Ale to nie my, to Hayley - Emily zaśmiała mu się prosto w twarz. Zacisnął pięść. Przegryzł nerwowo wargę. Nie mógł pozwolić, aby kierowały nim emocje. Nie chciał pogarszać tego wszystkiego. Po prostu chciał spokoju.
- Idziemy - oznajmił - teraz!
Problem tego świata był prosty - nikt nigdy nie był niczego pewny. Wszyscy wszystkiego musieli się domyślać. Nigdy nikt nie wiedział jak było. Być może prawda była zbyt brutalna i mrożąca krew w żyłach. Być może nie było z nią aż tak źle, albowiem to ludzie nie mieli nigdy odwagi odkryć tajemnicy.
Oboje w dobrych humorach wyszli z pobliskiego kina. Może to komedia niby tak śmieszna a jednocześnie tak okropnie beznadziejna poprawiła jej nastrój? Może to ten człowiek za którego była gotowa skoczyć w ogień. Tak na pewno ta druga opcja, nie da się ukryć. Kiedy zbliżali się już do starszego już BMW jej ojca, całą swoją uwagę skupiła na sylwetce chłopaka opierającej się o znajomego Passata, który również nie odwracał od niej wzroku.
- Wsiadasz? - zapytał.
- Co? - spojrzała na ojca, który bacznie przyglądał się jej zachowaniu. - Ahh tak. Wiesz, może ja się przejdę. Ładny wieczór mamy. - Uśmiechnęła się lekko i jednocześnie z wielką niecierpliwością.
- Jak sobie chcesz, tylko uważaj na siebie - pocałował ją w czoło i wsiadł do samochodu, który zaraz ruszył. Odetchnęła głęboko i ruszyła w stronę wcześniej wspomnianego Passata.
Justin uśmiechnął się na ten widok, choć zupełnie tego nie planował. Serce nienaturalnie przyspieszyło. Znów poczuł się inaczej, dziwnie - jak nigdy dotąd. Przegryzł lekko dolną wargę i nagle zapragnął jej jasno-malinowych ust. Tak po prostu, bez powodu. Przestraszył się. BA! Był cholernie przerażony, albowiem nigdy w życiu nie czuł tego, co czuje kiedy widzi właśnie ją - Hayley Wilson. Zwykłą dziewczynę, którą kiedyś traktował co najmniej jak śmiecia.
Czytasz? = skomentuj c:
Rozdział jest troszkę inny, ale mi się podoba ;) Jak mam być szczera to pisząc końcówkę trochę się popłakałam, sama nie wiem czemu.
SZCZERZE - POPLAKALAM SIĘ . JEST NA PRAWDĘ PIĘKNY I PORUSZAJACY I TAK GRA NA EMOCJACH . PO PROSTU NIE DA SIĘ TAK PO PROSTU OMINĄĆ TWOJEGO BLOGA , POWIEDZIEC , ŻE MASZ TALENT TO NA PRAWDĘ MAŁO . TAK CUDOWNE DOBRALAS I SLOWA I STWORZYLAS TAK IDEALNY NASTRÓJ . NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ KOLEJNEJ CZĘŚCI - CZEKAM NIE CIERPLIWIE I BĘDĘ SPRAWDZAC CO DZIENNIE Z NADZIEJĄ *.*BUZIAKI I ŻYCZĘ WENY ♡
OdpowiedzUsuńJesteś boska *.* Jak mi teraz zakończysz tę historię,przerwiesz ją w połowie jak o Paige , to pamiętaj-nieważne gdzie mieszkasz, znajdę cie ;) Ten rozdział wyjątkowo mi się spodobał. Jest napisany w 3 osobie,tak z dystansu,a jednocześnie oddaje uczucia,tak samo,a może nawet lepiej,jakby były to myśli Paige czy Justina :) Ta historia zaczyna mnie niebezpiecznie wciągać:P Pisz jak najszybciej nowy rozdział ,bo nie mogę się doczekać ♥
OdpowiedzUsuńI zapraszam do siebie : e-lizka.bloog.pl
~macedonka
Paige lub Justina? Chyba pomyliłaś adres (bloga).
Usuńona ma też blog z Pegie więc jej sie nie pomyliło :) a Justin jak byś nie zauważył/a jest w tej opowieści
UsuńO ranyy !! . Jakie to zajebist*e . Normalnie się poryczałam ! . Dziewczyno masz talent, i nie zmarnuj go ! .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Lena : )
Zajebisty !!!!!! Chcemy więcej !Chcemy więcej !Chcemy więcej !Chcemy więcej !Chcemy więcej !Chcemy więcej !Chcemy więcej ! !!!!! I TO JAK NAJSZYBCIEJ :D
OdpowiedzUsuńWOW ! Świetny rozdział, trochę dziwny ale świetny ! ZAZDROSZCZĘ CI MAAAAX TALENTU. Też próbuje pisać , ale w porównaniu z tobą to opowiadania 4 latka. Ta akcja pod kinem to było fantastyczne ! To jak opisałaś jego uczucia , kłaniam się nisko. DZIEWCZYNO MASZ TAKI DAR ŻE JEEEZUNIU ! NIE ZMARNUJ GO. CZEKAM NA KSIĄŻKĘ TWOJEGO AUTORSTWA :3
OdpowiedzUsuńACH , NIE MOGĘ SIĘ JUŻ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU ! <3
Śliczne < 3
OdpowiedzUsuńMasz ogromny talent.!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3 <3
OdpowiedzUsuńWiesz że w tym momencie mam ochotę cię zabić ? Piszesz tak świetnie, że inni przy tobie wymiękają ! No ale wracając do opowiadania już od pewnego czasu śledzę tego bloga ale dziś pierwszy raz dodaje komentarz ponieważ ten rozdział jest najlepszy z wszystkich. Końcówka wymiata i muszę się przyznać , popłakałam się na koniec. To było takie piękne i romantyczne. Ach , ale to ja Justin walczył o to aby Katie i Emily przyznały się że to one podpaliły to było takie słodkie <3 Eh , rozdział CUDNY <3 Nic dodać, nic ująć :>
OdpowiedzUsuńPs. mam do ciebie małą prośbę. Czy mogłabyś wejść na mojego bloga i ocenić prolog ? z góry dziękuuje : * ♥ / skiinnyloove.blogspot.com
To takie wzruszające jak chłopak może walczyć o dziewczynę, ja żadnego takiego nie znam. Wiem, że go wymyśliłaś bo to twoja wyobraźnia ale mogłabyś dodać coś z akcji, jakąś bójkę czy coś? Może trochę krwi, ucieczki? Wracając do opowiadania bardzo mi się podoba. Zapraszam również na swojego bloga http://bez-koloru.blogspot.com/ z góry dzięki ;)
OdpowiedzUsuńDaj następny rozdział c:
OdpowiedzUsuńAaaa jesteś boska i twoje rozdziały również!! Nie moge się doczekać kolejnych ! <3 pisz pisz pisz jak najwiecej i jak najszybciej, nie pozwól zaprzepaścić takiego talentu jesteś wielka :-*
OdpowiedzUsuńJ
OdpowiedzUsuńJ
OdpowiedzUsuńE
OdpowiedzUsuńZ
OdpowiedzUsuńC
OdpowiedzUsuńZ
OdpowiedzUsuńE
OdpowiedzUsuń:******************************************
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział, z niecierpliwością czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńNo więc przeczytałam. W końcu. Udało się. Hmm... Nie będę udawać, że się popłakałam i, że to było niesamowicie romantyczne. Powiem Ci tylko, że jak zawsze perfekcyjnie napisany, w każdym calu - może nie dosłownie, ale prawie. Nie wiem czemu, ale jakoś nie wpadłam dziś w klimat. Miało być jak sądzę melancholijnie, ale... cóż, mam dziś taki dziwnie dobry humor, że ten rozdział się nie wpasował w moje dzisiejsze potrzeby. ;) Co oczywiście nie zmienia faktu, że jest fantastyczny i tak ciekawiej opisany - od początku chciałam Cię namówić do pisania w trzeciej osobie, jako "wszechwiedzący" narrator, ale jakoś zawsze miałam miliony innych punktów do poruszenia. A teraz - jest! Na prawdę bardzo się ucieszyłam na ten widok, takie teksty są dużo bardziej cenione. Trochę się zawiodłam, bo zagadka wciąż nie rozwiązana, ale według mnie wyszło po prostu na to, że te idiotki wcisnęły wszystkim kupę w oczy.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że następna notka będzie w tym tygodniu!
Pozdrawiam!
~ Twoja Lily
Ps: Oczywiście także czekam na twoją własną książkę (wydaną), a póki co następny rozdział. :***
Piękne, piękne, piękne! Chcę więcej :)
OdpowiedzUsuńCudowne!
OdpowiedzUsuńprzeczytałam wszystkie rozdziały i normalnie popłakałam się. to wszystko jest takie piękne i tak cudownie napisane. jesteś niesamowita. mam nadzieje, ze zaszczycisz mnie swoja obecnością. tradycyjnie zostawiam link <3
OdpowiedzUsuńhttp://believeinlies.blogspot.be/
Dziękuję bardzo ;) Już zajrzałam do Ciebie i zostawiłam komentarz - czekam na odpowiedź.
Usuńodpowiedziałam wbijaj<3
UsuńDawaj nastęone !!!!!!!
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
OdpowiedzUsuńCzy mówiłam ci, że cię kocham :D ?
Wybacz, dzisiaj nie mogę się rozpisać, ale nadrobię to przy kolejnym rozdziale - więcej takich akcji jak na końcu - awww *_*
Weny, pisz szybko!
Kasia
Czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuń