Czuję, że tracę czytelników.
Jeżeli czytasz to skomentuj ten rozdział chociaż krótkim "CZYTAM" to nie boli, ani nie kosztuje. Dzięki :)
Samochód gwałtownie przyspieszył, kiedy tylko zamknęłam drzwi. Czułam się okropnie, przed moimi oczami co chwile pojawiały się czarne plamy. Płakałam bardzo długo i głośno, nie mogąc tego powstrzymać.
- Zatrzymaj się - wydukałam, pomiędzy oddechami. Otwartą dłonią co chwilę wycierałam łzy, chociaż to i tak nie miało najmniejszego sensu, ponieważ słonej cieczy przybywało bez końca.
Był bardzo zdenerwowany, mocno zaciskał dłonie na kierownicy. A ja nie umiałam opanować mojego serca, które biło tak cholernie szybko.
- Justin, błagam - szepnęłam przez łzy, kiedy przekroczył prędkość.
Intensywnie brał oddechy, jakby były tymi ostatnimi. Jakby jego serce za chwile miałoby przestać bić. W ciągu zaledwie kilku minut, zobaczyłam w nim kompletnie innego człowieka. Człowieka, którego nigdy nie chciałam zobaczyć. Ale nie bałam się, nie bałam się już niczego.
Kiedy jego oddech się uspokoił, spojrzał w moją stronę a jego spięte mięśnie natychmiast się rozluźniły. Zwolnił, skręcając w jakąś nieznaną mi uliczkę.
Gdy zatrzymał auto, chciałam szybko z niego wysiąść, ale uniemożliwiły mi to zablokowane drzwi.
- Chciałbym.. - Zaczął, oblizując suche wargi - Chciałbym porozmawiać, Hayley.
W moich oczach ponownie zebrały się słone łzy. Przymknęłam powieki, nie pozwalając im wypłynąć. Nie mogłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku, nie mogłam się nawet poruszyć. Zdrętwiałam, słysząc jego głos.
- Chodź ze mną - mówił szeptem, dotykając mojej dłoni. Mrowienie, jakie przeszło przez moje całe ciało, aż mnie przeraziło. Nie umiałam wyrwać mojej ręki. Miał nade mną przewagę.
Odblokował drzwi i wysiadł z samochodu. Okrążył go i otworzył drzwi z mojej strony. Wysiadłam z auta, biorąc głęboki oddech. Automatycznie zakręciło mi się w głowie. To pewnie z braku serca. Dlaczego jestem tak cholernie słaba, huh?
Było ciemno. Pełny księżyc oświetlał dokładnie jego twarz, która nie wyrażała żadnych emocji. Wszędzie były drzewa, kołyszące się przez wiatr. Ich spokojny taniec sprawiał, że patrząc na nie byłam w innym świecie.
Kropla deszczu, która niespodziewanie znalazła się na moim czole, przywróciła mnie do rzeczywistości. Justin stał na przeciwko mnie. Jego klatka piersiowa unosiła się i szybko opadała. Skręciłam w prawą stronę i ruszyłam z miejsca. Nie powinno mnie tu być, nie teraz, nie z osobą, której pragnę tak bardzo nienawidzić.
- Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało - usłyszałam jego zachrypnięty głos i znów przyległam do ziemi, nie mogąc wykonać żadnego ruchu. - Jesteś... moją Hayley.
- Byłam - odwróciłam się powoli w jego stronę - Byłam Twoją Hayley...
Justin pokręcił głową, podchodząc bliżej mnie.
- Chciałem, żeby to była tylko gra - mówił spokojnie. - Potem wszystkie pionki odpadają, a my... - wziął oddech. - A my się żegnamy. Ty płaczesz z miłości do mnie, a ja mam satysfakcję z tego, że wykorzystałem kolejną, naiwną dziewczynę - szepnął, centralnie w moje usta.
- Ale to był dopiero początek - kontynuował - później było coraz gorzej.
Pod wielką warstwą nienawiści kryła się miłość. Gdzieś tam głęboko w naszych sercach. Krążyła po naszych umysłach. Nie umiała się odnaleźć, zabłądziła. Pewne chwile sprawiły, że znalazła drogę. Drogę do nowego życia. Miłość chora, lecz prawdziwa.
- Po tym wszystkim, stałaś się wyzwaniem. Musiałem temu podołać, słyszysz? Musiałem, Hayley - jego pełen wrażliwości głos, rozprzestrzeniał się po mojej głowie, tworząc echo.
- Moje.. Moje serca na twój widok oszalało. Stałaś się nim. Stałaś się moim światem, sercem, umysłem. Stałaś się wszystkim.
Kochać? Miłość to pojęcie względne. Miłość przekładam na nienawiść. Bo miłość to taka zraniona nienawiść. Tak właśnie nie inaczej. Nawet nienawiść może cierpieć.
- I gdy odejdziesz, odejdę również ja - oznajmił. Wzięłam głęboki oddech i uchyliłam delikatnie usta, aby coś powiedzieć, ale nie pozwolił mi.
- I nie.. To nie jest szantaż, groźba, ani ostrzeżenie. Tylko święta prawda - powiedział to tak cicho i bez żadnych emocji, jakby była to najnormalniejsza rzecz na świecie.
- Jesteś moim całym światem. Całym pieprzonym życiem, Wilson.
- To nie ma znaczenia - szepnęłam, cofając się o krok. - Ty i tak nie chcesz mnie kochać, wolałbyś mnie porzucić. Wolałbyś mnie zostawić. Nie chcesz tego, nie chcesz, Justin.
- Kocham Ci...
- Nie! - Krzyknęłam - Błagam, nie kłam. Nie zniosę tego dłużej - pokręciłam głową. Rozglądałam się wokół siebie, unikając jego wzroku - zabierz mnie stąd i oddaj mi moje życie, Justin.
Milczał, analizując wszystko. Milczał, oddychając ciężko. Cisza. Chyba zrozumiał. Cholera, on wyglądał na martwego i... widziałam ból. Okropny ból w jego oczach.
Ominęłam go jednym, szybkim ruchem i z powrotem wsiadłam do auta. Stał tak jeszcze przez chwile i zajął miejsce kierowcy. Spojrzał smutno w moją stronę i odpalił samochód, wyjeżdżając na prostą drogę.
- Do domu - szepnęłam, odwracając głowę w stronę szyby. Znów poczułam pieczenie w kącikach oczu. Błagam, przestań płakać...
Wysiadłam z auta, kiedy tylko zatrzymał samochód na moim podjeździe. Nie byłam w stanie się odezwać. Słyszałam, zatrzaskujące się drzwi. Wysiadł za mną, słyszałam jego kroki. Przyspieszyłam i szarpnęłam za klamkę, która natychmiast uległa i weszłam wgłąb domu, zatrzaskując za sobą drzwi. Oparłam się o nie, ciężko dysząc.
Nagle światło w przedpokoju zapaliło się i zobaczyłam Raffaela. Podszedł do mnie bliżej i przytulił do siebie mocno. Usłyszałam jego cichy szloch.
- Raff? - szepnęłam, chcąc aby mnie puścił. Nie zareagował, tylko objął mnie mocniej. Płakał, jego zimne łzy spływały na mój rękaw.
- Raff... - odwzajemniłam jego uścisk, a słona ciecz spływała po moich policzkach. - Co się stało? - mój brat. Mój brat Raffael płakał. Czy zawalił się świat?
- Hayley - szepnął, odrywając się ode mnie. - Tata.. - urwał.
- Co tata? - wytarłam łzy, szepcząc.
Patrzył na mnie z ogromną troską. Wpatrywał się we mnie tak intensywnie. I milczał. Cholerna cisza. Nienawidzę jej. Wtedy wszystko o czym pragnę zapomnieć - powraca. Wtedy jestem skazana na te wszystkie bolesne wspomnienia.
- Co do cholery z tatą, Raff?! - Zebrałam oddechy i uniosłam ton. Oczy mojego brata z powrotem całe poczerwieniały.
- On.. - Zamilkł. - On.. - Szeptał, łamiącym się głosem - nie żyje.
~wspomnienia~
- Skarbie, idziemy do twojego pokoju wypatrywać Świętego Mikołaja. - Tata zaśmiał się do mojego ucha i chwycił moją rękę. Klasnęłam głośno z entuzjazmem i pobiegłam w stronę schodów, prosto do pokoju. - Pomyśl życzenie kochanie! - Podszedł do mnie, kucając tuż obok. - Dziś moja córeczka kończy 5 lat. Czyż to nie cudowne!?
- Bądź grzeczna kochanie, to Twój pierwszy dzień w szkole. Musisz być miła dla wszystkich. - Uśmiechał się - Będę, tatusiu.
- Bardzo Cię kocham, dobranoc córeczko.
- Dobranoc tato.
Już mówiłam, jak on mnie rozumie? Zna prawdę, nic przed nim nie ukryjesz. Jest szczery do bólu. Nie jest pospolitym ojcem, jak każdy inny. To towarzysz, który pomaga mi przebrnąć przez życie. I nie koniecznie ostrożnie, aby nic mi się nie stało.
~koniec wspomnień~
Z rozpaczy uklękłam na kolana, łykając swoje gorzkie łzy, które po chwili wypływały z moich oczu niczym strumienie. Właśnie w tej chwili zrozumiałam, jak bardzo siebie nienawidzę. Jak nienawidzę mojego życia. Nienawidzę ludzi i nienawidzę tych wszystkich pięknych chwil, przez które teraz mój świat zamienił się w piekło. Krzyczałam. Krzyczałam z całej siły, która jeszcze mi pozostała. Krzyczałam z bólu. Krzyczałam z cierpienia. Jakby ktoś właśnie rozrywał mnie na strzępy.
- Siostrzyczko - Raffael uklęknął na przeciwko. Jego twarz zamazywała się przed moimi oczami, a głos ucichał... Upadłam z hukiem na ziemie. Jedynie czego pragnęłam to przestać oddychać. To przestać żyć.
I gdybym nie wiedziała wcześniej, co stanie się później, mogłabym powiedzieć, że to najgorszy dzień w moim całym życiu. Dzień, który odebrał mi wszystko.
Kurczowo ściskałam pieści i zaciskałam zęby. Kolory odpłynęły z mojej twarzy. Teraz, jedyne co mi pozostało to modlitwa do Boga. Modlitwa o spokój. O śmierć. Bo myślenie o niej jest myśleniem o wolności.
- Błagam, zrobię wszystko abyś zabrał mnie do siebie, Tatusiu - wyszeptałam, biorąc oddech. W tej chwili była to najtrudniejsza czynność. Później usłyszałam głośny huk i trzask. Zamknęłam oczy, z nadzieją, że już nigdy więcej ich nie otworzę...
Poczułam rękę, owiniętą wokół mojej talii. Jej mocny uścisk sprawił, że automatycznie uniosłam powieki ku górze. Mój żołądek skręcił się nieprzyjemnie, a na plecach pojawił się zimny pot. Wokół mnie było cicho i... zupełnie ciemno. Czy umarłam? Czy trzymają mnie anioły?
Dotknęłam mojego policzka mokrego od łez i zorientowałam się, że leżę na swoim, miękkim łóżku. Szybko brałam oddechy, nie mogąc powstrzymywać się od płaczu. Dotknęłam dłoni osoby, która przytulała mnie, trzymając blisko siebie i przewróciłam się powoli na plecy. Zobaczyłam twarz Justina i jego niespokojny sen. Jego mięśnie twarzy były spięte, a brwi zmarszczone. I właśnie zorientowałam się co się tak właściwie stało i wiedziałam jak to wszystko odwlec.
Tatusiu...
Wydostałam się z jego uścisku i wstałam cicho, podchodząc na palcach do swojej szafy. Wyciągnęłam torbę podróżną i delikatnie rozsunęłam zamek, otwierając ją. Spojrzałam na zegarek, była czwarta. Sięgnęłam ręką w stronę szafki i otworzyłam ją. Wyciągałam wszystkie ciuchy na ślepo i wrzucałam je do torby. Łzy kapały na moje dłonie w których trzymałam ubrania, starałam się być najciszej jak tylko się dało. Chwyciłam skarbonkę z moimi oszczędnościami, które zbierałam przez dobre kilka lat i schowałam ją do jednej z największych kieszeń w torbie. Miałam na sobie wczorajsze ciuchy, co w tym momencie było najmniejszym problemem.
Zamknęłam torbę i usiadłam przy biurku, wyciągając kartkę i długopis.
Pisałam słowa, których nikt by się nie spodziewał. Ale pisałam je szczerze.
Odwróciłam się w stronę Justina, który spał na moim łóżku i położyłam kartkę na miejscu gdzie wcześniej leżałam. Popatrzyłam na niego i pociągnęłam nosem, czując więcej łez.
- Przykro mi, że już nigdy się nie spotkamy. Tak będzie lepiej. Dla mnie, dla Ciebie, dla świata - szeptałam i pocałowałam go w czoło najdelikatniej jak tylko potrafiłam. Niczego nie świadomy chłopak, mruczał coś przez sen i odwrócił się w stronę ściany.
Chwyciłam torbę i stanęłam obok drzwi mojego pokoju, łapiąc za klamkę. Przystałam na chwile i bacznie przejechałem wzrokiem po wszystkich rzeczach, zdjęciach, meblach, żegnając się z tym wszystkim. Żegnając się na zawsze.
Wyszłam z pokoju, zamykając drzwi. Zeszłam na dół. Tam również było ciemno. Jedynie co mi towarzyszyło, to strach i płacz. Znów miałam ochotę krzyczeć. Znów chciałam śmierci.
Ubrałam kurtkę i wsunęłam buty na stopy. Nigdy nie pomyślałabym, że stracę całą swoją rodzinę w jedną noc. - Żegnajcie - szepnęłam do siebie i szybko wyszłam z domu, nie chcąc tego przedłużać. Wyszłam na podwórko. Wilgotne powietrze zaatakowało moje nozdrza. Pachniało deszczem, wszystko było szare, takie słabe, bez przyszłości. Zupełnie jak ja.
Zamknęłam furtkę i ostatni już raz spojrzałam w stronę mojego domu.
- Nie chciałam aby to wszystko tak się potoczyło - mówiłam, dławiąc się łzami.
Skręciłam w zupełnie inną uliczkę i ani razy się nie odwróciłam. Dopiero teraz rozpocznie się prawdziwe życie.
- Siostrzyczko - Raffael uklęknął na przeciwko. Jego twarz zamazywała się przed moimi oczami, a głos ucichał... Upadłam z hukiem na ziemie. Jedynie czego pragnęłam to przestać oddychać. To przestać żyć.
I gdybym nie wiedziała wcześniej, co stanie się później, mogłabym powiedzieć, że to najgorszy dzień w moim całym życiu. Dzień, który odebrał mi wszystko.
Kurczowo ściskałam pieści i zaciskałam zęby. Kolory odpłynęły z mojej twarzy. Teraz, jedyne co mi pozostało to modlitwa do Boga. Modlitwa o spokój. O śmierć. Bo myślenie o niej jest myśleniem o wolności.
- Błagam, zrobię wszystko abyś zabrał mnie do siebie, Tatusiu - wyszeptałam, biorąc oddech. W tej chwili była to najtrudniejsza czynność. Później usłyszałam głośny huk i trzask. Zamknęłam oczy, z nadzieją, że już nigdy więcej ich nie otworzę...
Poczułam rękę, owiniętą wokół mojej talii. Jej mocny uścisk sprawił, że automatycznie uniosłam powieki ku górze. Mój żołądek skręcił się nieprzyjemnie, a na plecach pojawił się zimny pot. Wokół mnie było cicho i... zupełnie ciemno. Czy umarłam? Czy trzymają mnie anioły?
Dotknęłam mojego policzka mokrego od łez i zorientowałam się, że leżę na swoim, miękkim łóżku. Szybko brałam oddechy, nie mogąc powstrzymywać się od płaczu. Dotknęłam dłoni osoby, która przytulała mnie, trzymając blisko siebie i przewróciłam się powoli na plecy. Zobaczyłam twarz Justina i jego niespokojny sen. Jego mięśnie twarzy były spięte, a brwi zmarszczone. I właśnie zorientowałam się co się tak właściwie stało i wiedziałam jak to wszystko odwlec.
Tatusiu...
Wydostałam się z jego uścisku i wstałam cicho, podchodząc na palcach do swojej szafy. Wyciągnęłam torbę podróżną i delikatnie rozsunęłam zamek, otwierając ją. Spojrzałam na zegarek, była czwarta. Sięgnęłam ręką w stronę szafki i otworzyłam ją. Wyciągałam wszystkie ciuchy na ślepo i wrzucałam je do torby. Łzy kapały na moje dłonie w których trzymałam ubrania, starałam się być najciszej jak tylko się dało. Chwyciłam skarbonkę z moimi oszczędnościami, które zbierałam przez dobre kilka lat i schowałam ją do jednej z największych kieszeń w torbie. Miałam na sobie wczorajsze ciuchy, co w tym momencie było najmniejszym problemem.
Zamknęłam torbę i usiadłam przy biurku, wyciągając kartkę i długopis.
Pisałam słowa, których nikt by się nie spodziewał. Ale pisałam je szczerze.
Odwróciłam się w stronę Justina, który spał na moim łóżku i położyłam kartkę na miejscu gdzie wcześniej leżałam. Popatrzyłam na niego i pociągnęłam nosem, czując więcej łez.
- Przykro mi, że już nigdy się nie spotkamy. Tak będzie lepiej. Dla mnie, dla Ciebie, dla świata - szeptałam i pocałowałam go w czoło najdelikatniej jak tylko potrafiłam. Niczego nie świadomy chłopak, mruczał coś przez sen i odwrócił się w stronę ściany.
Chwyciłam torbę i stanęłam obok drzwi mojego pokoju, łapiąc za klamkę. Przystałam na chwile i bacznie przejechałem wzrokiem po wszystkich rzeczach, zdjęciach, meblach, żegnając się z tym wszystkim. Żegnając się na zawsze.
Wyszłam z pokoju, zamykając drzwi. Zeszłam na dół. Tam również było ciemno. Jedynie co mi towarzyszyło, to strach i płacz. Znów miałam ochotę krzyczeć. Znów chciałam śmierci.
Ubrałam kurtkę i wsunęłam buty na stopy. Nigdy nie pomyślałabym, że stracę całą swoją rodzinę w jedną noc. - Żegnajcie - szepnęłam do siebie i szybko wyszłam z domu, nie chcąc tego przedłużać. Wyszłam na podwórko. Wilgotne powietrze zaatakowało moje nozdrza. Pachniało deszczem, wszystko było szare, takie słabe, bez przyszłości. Zupełnie jak ja.
Zamknęłam furtkę i ostatni już raz spojrzałam w stronę mojego domu.
- Nie chciałam aby to wszystko tak się potoczyło - mówiłam, dławiąc się łzami.
Skręciłam w zupełnie inną uliczkę i ani razy się nie odwróciłam. Dopiero teraz rozpocznie się prawdziwe życie.
*Oczami Justina*
Otworzyłem powieki, słysząc trzask drzwi z dołu. Rozejrzałem się dookoła i aż podskoczyłem ze strachu, kiedy Hayley nie było obok mnie. Jedynie co zauważyłem, to kartka, którą szybko chwyciłem.
Nie musicie się martwić. Możecie spokojnie spać. Nie musicie płakać, nie musicie się bać. Nie będziecie wstanie mnie znaleźć więc nie szukajcie mnie, nie chcę tego. Nie chcę od was już niczego, wybaczcie. Nic mi nie będzie. Jestem dużą dziewczynką. Już nigdy się nie zobaczymy. Jest dobrze, jest okej. Oddycham i trwam. Zapomnijcie o mnie, bardzo tego chcę. Mnie tu przecież nigdy nie było.. Przepraszam.
Kartka papieru była mokra od jej łez. Czułem jeszcze jej zapach, którego już najprawdopodobniej nigdy nie poczuję. Osoba, którą kochałem - odeszła. To moja wina, moja wina, moja. Mój anioł. Nawet jeżeli ona wróci, nawet jeżeli ją znajdę. Nie wybaczy mi. Czy straciłem ją na zawsze? Wiedziałem, że dopiero teraz rozpocznie się prawdziwe piekło.
___________________________♥________________________
Przepraszam, że tak długo. Oczywiście byłoby szybciej, gdyby nie hejty na asku :) Wyobrażałam to sobie ten rozdział inaczej i jeżeli po raz kolejny was zawiodłam - to jeszcze raz przepraszam. ROZDZIAŁ 18 POJAWI SIĘ WTEDY, KIEDY LICZBA KOMENTARZU BĘDZIE WYNOSIŁA MINIMUM 25. Taka mała kara, za wyzywanie mnie od suk.
UWAGA!!!!!!!! JEST JUŻ NIEDŁUGO POJAWI SIĘ ZWIASTUN II CZĘŚCI :)
ZNAJDZIECIE MNIE NA TWITTERZE: @thankforhope
ASKU: @Ewelinaaaax
I NA GG: 23587581
DO NAPISANIA! <3
Czytam :)
OdpowiedzUsuńczyytam <3
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńczytam ;3
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO CZYTAĆ I TAKIE RZECZY PISZĄ TYLKO CI CO ZAZDROSZCZĄ NIE ZWRACAJ NA TO UWAGI <3
OdpowiedzUsuńten rozdział jest świetny.
OdpowiedzUsuńnareszcie rozdzial <3!
OdpowiedzUsuńCzytam <3
OdpowiedzUsuńCZYTAM I UWIELBIAM <3
OdpowiedzUsuńJej. Jak zawsze mnie zaskoczyłaś ;o. Pięknie Ci to wyszło. Płakałam - serio. Udało Ci się to wszystko ładnie ująć :). Ask to gówno a ludzie z aska... Nawet nie ma na nich określenia. Podziwiam, trzymam kciuki i życzę weny <3. - Twoja Sylwia.
OdpowiedzUsuńCzytam, czuję i trwam...
OdpowiedzUsuńczytam ;>>
OdpowiedzUsuńNie mam słów by to opisać. Ten rozdział był piękny. Przeszłaś samą siebie. Nie mam pojęcia co jeszcze mogłabym dodać.
OdpowiedzUsuńCzytam <3
OdpowiedzUsuńCzytam i kocham <3
OdpowiedzUsuńRozdzial super x D
OdpowiedzUsuńCzytam :p
OdpowiedzUsuńDobra zmieniam zdanie, ten rozdział jest najlepszy. Nie mogę się już doczekać II części, szybkoszybko. A ta sprawa z ask'iem nie przejmuj się. Ludzi po prostu zazdroszczą ci talentu i wql. Nie załamuj się i dawaj nam tu szybko następny rozdział <3
OdpowiedzUsuńTen blog jest świetny ♥ nie przejmuj się hejtami- nie warto ;*
OdpowiedzUsuńja czytam ale sopiero teraz odkryłam bloga i jestem przy 7 rozdziale xd ale jest boski <3
OdpowiedzUsuńBoskie *.*
OdpowiedzUsuńHej świetny rozdział czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńsuper <3 nie ważne ile czytelników. Może być nawet jeden ale kochający twoje historie. jesteś cudowna, pisz dalej i nie zważając na wszystko ^.^
OdpowiedzUsuńczytam i czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńJak ty to robisz,że podczas czytania czuję się jakbym przeżywała to co oni .Jesteś bardzo utalentowana i już nie mogę doczekać się nexta,życzę weny *_*
OdpowiedzUsuńczytam, świetny rozdział, wyzwala wiele emocji :)
OdpowiedzUsuńCzytam:33 Świetne:)
OdpowiedzUsuńCzytam i czekam na nastepny <3
OdpowiedzUsuńszczerze cały czas płakałam :((
OdpowiedzUsuńRozdział szczery i prawdziwy podziwiam i uwielbiam cię czekam na następny <3
KOCHAM CIĘ I TWOJE OPOWIADANIA, CZEKAM NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ! <3
OdpowiedzUsuńCodziennie wchodzę na twojego bloga z niecierpliwością wypatrując następnej części :P Uwielbiam to jak piszesz i jak potrafisz przekazywać w tym emocje:)
OdpowiedzUsuńKocham <3 ten rozdział jest jednym z najlepszych. codziennie sprawdzałam kiedy wreszcie się pojawi. mam nadzieje że nowy szybko dodasz :*
OdpowiedzUsuńBoże <3
OdpowiedzUsuńTak wyczekiwałam tej części <3
Love you ;**
Ten rozdział mnie powalił ... Jest w nim bardzo dużo emocji.. Codziennie sprawdzam czy dodałaś kolejny rozdział :) Ten jest najlepszym jaki dotychczas czytałaam!!! Masz talent dziewczyno, nie zmarnuj goo ;***
OdpowiedzUsuńCzytam, czekam na następny rozdział, jestem bardzo ciekawa losów głównych bohaterów ;)
OdpowiedzUsuńAż mi się łza zakręciła w oku...rozdział świetny! Czekam z niecierpliwością na następny rozdział <3
OdpowiedzUsuńCzytam . W takim razie kiedy kolejny rozdział ?
OdpowiedzUsuńTen blog jest świetny ! <3
Poplakalam sie.. Mi tez umarl ojciec i wiem co to za uczucie. Nie dosc, ze stracila ojca, to jeszcze on ja zranil i ostatecznie wbil ostrze w jej serce. Tak mi jej szkoda..
OdpowiedzUsuńBlog świetny!!! <3
OdpowiedzUsuńCzytam i uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńCzytam i kocham <3
OdpowiedzUsuńczytam i czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńczytam :D
OdpowiedzUsuńCzytam <3
OdpowiedzUsuńczytam < 333333
OdpowiedzUsuńCzyyyytam i jest zajebiscie <333
OdpowiedzUsuńCzytam i rycze <3
OdpowiedzUsuńCzytam <3
OdpowiedzUsuńCzytam! Zajebiste to :3
OdpowiedzUsuń[SPAM]
OdpowiedzUsuńhttp://we-fight-for-love.blogspot.com/ - nowy blog, zapraszam :)
czytam.
OdpowiedzUsuńCzytam <3
OdpowiedzUsuńŚwietne. ♥ Czekamy na II część. :D
OdpowiedzUsuńKocham <3
OdpowiedzUsuńCzytam
OdpowiedzUsuńCzytam
OdpowiedzUsuńczytam czytam i naczytac sie nie moge :) pisz dalej a hejtami sie nie przejmuj :)
OdpowiedzUsuńczytam
OdpowiedzUsuńCzytam i Kocham<3
OdpowiedzUsuńNOWY ROZDZIAŁ NA http://your-hope-for-life.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJAK SKOŃCZY MICHELLE W OŚRODKU? CZY JUSTIN ZOSTANIE JEJ ANIOŁEM STRÓŻEM? JAK OBOJE DOTRĄ DO SIEBIE? CZY W OGÓLE ICH DROGI SIĘ ZEJDĄ? WSZYSTKO SIĘ ZMIENI!
Kocham to co czytam. / Krim
OdpowiedzUsuńświetny! *o* czekam na nn!
OdpowiedzUsuńbtw zapraszam do mnie! :D
Czytam.
OdpowiedzUsuńCzytam.
OdpowiedzUsuńCzytam.
OdpowiedzUsuńCzytam.
OdpowiedzUsuńCzytam.
OdpowiedzUsuńSuper. Chociaż miałam nadzieję że nigdy coś takiego się nie wydarzy. Prosze niech Hayley mu wybaczy. Ogólnie super. :)
OdpowiedzUsuńhttp://you-are-my-sunshine-of-my-life.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńzapraszam, to nowy blog. dodałam już prolog i 1 rozdział. zachęcam do czytania :)
Dodawaj ten nowy rozdział nooo ;P <3
OdpowiedzUsuńWow! Uwielbiam ten blog <3 jestes meeega! :-). <33 swietny pomysl, uwielbiam Justina i Hayley. Mam nadzieje, ze on wreszcie przyzna sie przed wszystkimi, ze ja kocha i to bardzo :) szkoda mi tylko, ze jej ojciec juz umarl. ;( polubilam go.
OdpowiedzUsuńczekam już około z miesiąc na nowy rozdział, kurde chyba sobie odpuściłaś ;( BŁAGAM! daj nam nowy rozdział, kochamy cie <3
OdpowiedzUsuńDodaj nastepny do chokery . Prawie miesiac . Zajebisty jest ten blog . Nie prEstaqaj pisac . Nie komentujemy bo jesyesny zafScynowani . Tyle c: zajebista jestes. I masz pisac dalej. Bo yo cholernie wciagajace. ! ;* - Megg
OdpowiedzUsuńTwój blog został nominowany do Versatile Blogger Award i Libster blogs Award . Szczegóły na moim blogu http://psychosocial-psychospoleczni.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńOjejku, ja tak strasznie kocham czytać twoje opowiadania, są moją inspiracją, dzięki tobie piszę bloga, wybacz jeśli nie które fragmenty są podobne, kocham to strasznie, i chce ciąg dalszy, kc.
OdpowiedzUsuńMój blog: http://blood-makes-me-feel-better.blogspot.com/
Czytam, czytam, czytam! Prooosze dodaj szybko 18 rozdział. Kocham to opowiadanie i ciebie za to że je piszesz :* Jestem poprostu mega zakochana w tym opowiadaniu tak jak Justin w Hayley XD
OdpowiedzUsuńDo następnego rozdziału <3
No kiedy nowy rozdział ? Dawaj jak najszybciej :D
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuńCzujesz, że tracisz czytelników? Och, może dlatego, że nas olewasz? Masz już swoje "minimum 25", więc...? Po co mamy pisać, że czytamy, skoro nie ma co czytać? Zakładałaś bloga, miałaś pomysł na Paige. Zostawiłaś ją- rozumiem. Miałaś pomył na tego bloga? Ok! Ale teraz masz trzy, i na żadnym z nich nic nie robisz! Dlatego tracisz czytelników! Zaglądam tu CODZIENNIE. Codziennie zaglądam na wszystkie trzy blogi. I czuję się oszukana. Masz nas zwyczajnie w dupie. Rozumiem- nie masz weny. Mogłabyś chociaż o tym napisać. Dodać krótką notkę- "zawieszam na... dni/miesięcy bo...". Co mamy robić? Co ma robić 80 Twoich czytelniczek, gdy Ty nas olewasz? Szanowałam Cię. Bardzo Cię szanowałam, ze względu na talent, styl, pomysły, odpowiedzi na komentarze. Ale jak mam szanować kogoś, kto o mnie nie dba? Bo taka jest prawda- zaniedbujesz nas wszystkie. Wszystkie, które płakałyśmy, śmiałyśmy się, wszystkie, którym zapierało dech podczas czytania Twoich rozdziałów. I... nie wiem jak reszta, ale ja czuję się oszukana. Mogłabyś odpowiedzieć?
OdpowiedzUsuńZgadzam się z osobą na górze, ja osobiście napisałam już z 2 komentarze o tym czemu nie dodajesz rozdziałów. Spytałam się cb na asku kiedy dodasz kolejny roz. a ty odpowiedziałaś zwykłe ''nwm'' jak byś miała to gdzieś. Zawiodłam sie. BARDZO lubie twoje opowiadania a ty masz nas w dupie.
OdpowiedzUsuńzaraz pewnie odpisze że usuwa... każdy się zawiódł :(
OdpowiedzUsuńHej, to ja, osoba "na górze" weszłam sprawdzić, czy Ewelina. coś odpisała. No cóż... :/ To co z tym robimy?
OdpowiedzUsuńTeż z zniecierpliwieniem czekam na nowy rozdział ale już mam dość tego czekania...
OdpowiedzUsuńJesteś nominowana do The Versatile Blogger na moim blogu :
OdpowiedzUsuńhttp://lovestoreee.blogspot.com/
Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger.
OdpowiedzUsuńWięcej informacji na blogu : http://do-not-say-anything.blogspot.com/. Zapraszam i pozdrawiam. ;*
Ewelina , dodaj w końcu rozdział !
OdpowiedzUsuńHej ho?... Nie wiecie może, czy Ewelina. nie opuściła bloga? Bo trochę tak to wygląda... :/
OdpowiedzUsuńCo z tym rozdziałem??
OdpowiedzUsuńWiesz co? Ewelina nas olała, i mimo, że twierdzi, że jesteśmy ważni, i że nas kocha, to nie dodała notki, o którą prosimy. Ewelina ma nas w dupie. Oto, co się dzieje z rozdziałem.
OdpowiedzUsuńTwój blog zrobił na mnie ogroooomne wrażenie! Niby 'jakiś tam kolejny blog', ale mnie zachwycił, zakochałam się w tej historii. Tyle emocji, wrażeń, opisów uczuć, tego nie da się 'ubrać' słowami. Naprawdę zaimponowałaś mi swoim talentem, niewiele jest osób, które potrafią opisywać wszystko z taką dokładnością i precyzją.;> Nieraz popłynęły mi łzy, nieraz miałam motylki w brzuchu. I to jest właśnie najwspanialsze w tym opowiadaniu, potrafi wywołać emocje czytelnika; nie musi on oglądać tego na zwiastunach, filmikach itd. Potrafi wyobrazić sobie te wszystkie rzeczy tylko i wyłącznie poprzez czytanie! ;) Mam nadzieję, że nie zaprzepaścisz swojego talentu i doprowadzisz to opowiadanie do końca <3 Strasznie przywiązałam się do tego bloga i nie chciałabym, abyś go porzuciła; wiem, że w życiu nie zawsze jest tak jak sobie tego chcemy, ale możemy zrobić coś, aby wywołać uśmiech na twarzy drugiego człowieka ;)
OdpowiedzUsuń♥!
OdpowiedzUsuńPopłakałam się ;(
OdpowiedzUsuńPopłakałam się ;(
OdpowiedzUsuńPopłakałam się ;(
OdpowiedzUsuń